Banner strony. Na przeźroczystym tle, czarny napis "Projekt SPINKa SPołeczne INfopunkty Klimatyczne" i logo drzewa, otoczonego splotem w stylu celtyckim.

Ekran z nowymi wiadomościami. Ikona strony Aktualności.
Domek. Ikona strony startowej.
Zielony liść. Ikona kategorii "Chcesz zrozumieć!"
Megafon. Ikona kategorii "Chcesz wiedzieć!"
Krąg społeczności. Ikona kategorii "Chcesz działać!"
Tęczowe koło. Ikona kategorii "Inne".
Sylwetka ludzka na tarczy rycerskiej, z niebieskim znaczkiem "check". Ikona strony z polityką prywatności.
Na niebieskim kole biała litera i. Ikona strony z informacjami o nas

Policzyli efekty „rewitalizacji”. Zieleni coraz mniej, bo drzewa to nie wartość

Choć rewitalizacja ma służyć poprawie jakości życia, wielu mieszkańcom kojarzy się z jej pogorszeniem. Raport poświęcony losowi zieleni w rewitalizacji Łodzi pokazuje, że są to skojarzenia słuszne.

Samorządy chętnie chwalą się sukcesem, jakim ponoć okazuje się rewitalizacja. Za dowód podają jednak wizualizacje i zdjęcia, a nie konkretne dane. Strona społeczna w Łodzi postanowiła to zmienić.

Kilkanaście osób zaangażowanych w ochronę miejskiej zieleni zinwentaryzowało dziesiątki tysięcy drzew w szeroko rozumianym centrum miasta. W gronie tym znaleźli się m.in. studenci, emeryci, dendrolodzy, architekci, byli samorządowcy i społecznicy. Większość osób od trzech lat działa w grupie Społeczni Opiekunowie Drzew, której wysiłkiem powstała interaktywna Mapa Drzew Łodzi (dostępna również jako aplikacja).

Najnowszym efektem działania osób oddolnie zaangażowanych w ochronę miejskiej zieleni jest raport „Zieleń w procesie rewitalizacji Łodzi”. Strona społeczna we współpracy z profesjonalistami dokonała analizy „przed i po”. Wskazuje też problemy, przez które rewitalizacja bardzo często kojarzy się ludziom z pogorszeniem stanu miejskiej przyrody.

Wnioski?

Rewitalizacja, która zabija

W latach 2016-2024 w ośmiu kluczowych obszarach rewitalizacji Łodzi, obejmujących znaczną część centrum, posadzono 1741 drzew, a usunięto 714. Progres? Niekoniecznie.

W tym samym okresie pokrycie koronami drzew zmniejszyło się z 14,94% do 13,87%. Przekłada się to na 30 tys. m2, a więc trzy utracone hektary. Wniosek z tego jest prosty: usuwano dojrzałe drzewa, a sadzono małe.

Inny smutny wniosek? Gdzie nie dokonano realizowanej przez gminę rewitalizacji, tam roślinność… znajduje się w lepszej kondycji. Zdaniem twórców raportu dzieje się tak, bo:

  • dojrzałe drzewa nie są traktowane jako wartość, którą należy chronić,
  • inwestycje planowano i projektowano, nie biorąc pod uwagę istniejącej zieleni i jej wymagań siedliskowych,
  • prac budowlanych nie prowadzono tak, by najmniej szkodzić drzewom,
  • nadzór dendrologiczny praktycznie nie istniał,
  • główna lokalizacja zaplecza budowy to zieleń pod koronami dojrzałych drzew.

Gorzej w parkach, rzeź wewnątrz

„Rewitalizacja centrum Łodzi ma postać zazielenionej ulicy” – zauważają autorzy raportu. I faktycznie, w jej ramach w centrum miasta posadzono szpalery drzew na wielu odcinkach 24 ulic, które wcześniej drzew nie miały.

Problem w tym, że nowa zieleń przy ulicach i w przestrzeniach publicznych… nawet w 1/3 nie kompensuje wycinek wewnątrz łódzkich kwartałów, za które odpowiadają prywatni inwestorzy.

Można więc uznać, że mamy do czynienia z zieloną wydmuszką – przechodzień dostrzega kolor z zewnątrz, nie dostrzegając, że w środku z zieleni nie ma już nic (albo jest jej znacznie mniej).

O procesie rewitalizacji wiele mówi też podejście do modernizacji parków i skwerów. Twórcy raportu nie odnotowali ani jednego przypadku, gdy przed rozpoczęciem prac dokonano kompleksowej pielęgnacji istniejących w nich drzew.

Co więcej, po zakończeniu rewitalizacji powierzchnia koron drzew w zabytkowych parkach Moniuszki i Sienkiewicza… jest mniejsza niż przed ich przeprowadzeniem. „Podobnie jak w tzw. parkach kieszonkowych na sąsiadującym z centrum Starym Polesiu” – opowiada Szymon Iwanowski, jeden z głównych autorów opracowania, który inwentaryzował drzewa właśnie w tej dzielnicy.

Paradoksem całej sytuacji jest fakt, że praktycznie jedyny podmiot sadzący drzewa w mieście to gmina. W wielu przeanalizowanych przez audytorów łódzkich kwartałach inwestorzy prywatni nie posadzili ani jednego drzewa. A gdy już sporadycznie na takie „ekstrawagancje” się decydowali, to wybierali skromne drzewa kuliste.

Smutek, deski i kruszywo

Autorzy raportu spytali też mieszkańców Łodzi o skojarzenia z rewitalizację terenów zieleni. Te główne to:

  • smutne obrazy znikających dojrzałych drzew i krzewów,
  • deski na pniach, głębokie wykopy i budowlane safari pod koronami drzew,
  • w miejsce trawników pojawia się kruszywo i kora na agrowłókninie.

Jak podkreślają twórcy opracowania, podstawowym celem rewitalizacji jest poprawa jakości życia mieszkańców. Tymczasem jednym z kluczowych działań, które temu służą, jest zapewnienie zieleni w odpowiedniej ilości i jakości. Podczas gdy wskazywane w badania odsetek terenów zielonych wynosi 30%, w przypadku analizowanych kwartałów w centrum Łodzi wynosi on niespełna 15%. A zamiast rosnąć – maleje.

– Jeżeli chcemy mieć zdrowe miasto i zadowolonych mieszkańców, to musimy mieć miasto zielone. I to zielenią bujną, dojrzałą, znajdującą się w dobrej kondycji. Nie da się tego osiągnąć, jeżeli gmina nie dostrzega w zieleni wartości i nie podejmuje odpowiednich działań, by wartość tę chronić – komentuje Iwanowski.

Kto będzie pamiętał?

Zresztą omawiany raport jest poniekąd odpowiedzią właśnie na to, że zieleń jest przez gminę lekceważona. Pokazują to również urzędowe opracowania, w który proces rewitalizacji monitorowany jest głównie w oparciu o przeliczniki i tabele. Kluczowe aspekty, jak chociażby sposób prowadzenia prac, jakość projektowania i wykonania czy też sposób nadzoru nad inwestycją, nie są praktycznie uwzględniane. A to one w dużej mierze decydują o tym, czy teoretycznie założenia rewitalizacji zostaną spełnione w praktyce. I dotyczy to również zieleni.

„Bez szczegółowego opisu i analizy sposobu prowadzenia prac budowlanych, nikt po 5 – 10 latach nie zorientuje się już, jaki jest związek między kondycją drzew a prowadzoną kiedyś inwestycją. Drzewa nie reagują na pogorszenie warunków siedliskowych od razu. Gdy ingerencja jest drastyczna (np. wskutek zniszczenia więcej niż 45% systemu korzeniowego) drzewo zamiera w trakcie kolejnych miesięcy, ale gdy skala zniszczeń jest mniejsza, wówczas drzewo odreagowuje stres inwestycyjny przez kilka lat” – wyjaśniono w raporcie.

Takim przykładem jest chociażby los dojrzałych kasztanowców na popularnej al. Piłsudskiego. Drzewa te zamierały przez 12 lat po zbudowaniu przy ich pniach drogi rowerowej.

Podczas prac nad dokumentem i inwentaryzacji dziesiątek tysięcy drzew, zaangażowane w te procesy osoby doszły też do ważnego wniosku. „Mamy przekonanie, że teraz jest ostatni moment, by uchwycić charakter i znaczenie zmian w zieleni powodowanych pracami rewitalizacyjnymi w centrum Łodzi. To także ostatni moment, by uchwycić przyczyny obserwowanych przemian (ich kierunków). Za kilka lat nikt już w Łodzi nie będzie pamiętał, jak wyglądało miasto przed pracami rewitalizacyjnymi, jaka była struktura zieleni i jej kondycja. Ktoś musiał tę »fotografię« wykonać” – podsumowują autorzy raportu.

Artykuł Policzyli efekty „rewitalizacji”. Zieleni coraz mniej, bo drzewa to nie wartość pochodzi z serwisu Ziemia na rozdrożu.